Rozmowa z Antonim Kopciem, burmistrzem Kątów Wrocławskich
– Jak funkcjonuje Urząd Miasta i Gminy w Kątach Wrocławskich?
– Większości mieszkańców urząd kojarzy się z burmistrzem i jakimiś biurami, w których załatwia się konkretne sprawy. Często jest to tylko punkt obsługi interesanta – miejsce, gdzie obywatel składa dokumenty. A wbrew pozorom urząd jest ogromnym przedsiębiorstwem, w którym corocznie załatwianych jest ponad 30 tys. spraw. Z jednostkami budżetowymi gminy, ze szkołami i zakładem gospodarki komunalnej jest to około 400 osób, którymi bezpośrednio i pośrednio zarządzam i oczywiście odpowiadam osobiście za to, aby nasza gmina dobrze funkcjonowała.
– Zatem jest to duża firma, zatrudniająca kilkuset pracowników i dysponująca niemałym kapitałem.
– Zgadza się, niemałym budżetem i niemałym kapitałem, a dodałbym jeszcze, że jest to firma wielobranżowa. Każdy, kto zechce zostać włodarzem gminy, powinien orientować się w wielu dziedzinach życia, i to nie tylko w geodezji i architekturze, ale również w inwestycjach, sprawach obywatelskich i musi się znać na oświacie, funkcjonowaniu jednostek budżetowych oraz znać przepisy prawne dotyczące wielu dziedzin. Oprócz tego odpowiada się za ogromy majątek. Oczywiście wiele można się nauczyć, ale trzeba się uczyć bardzo szybko.
– Pracy w waszej gminie jest coraz więcej…
– …bowiem z roku na rok rośnie liczba mieszkańców gminy, a w związku z tym spraw, które załatwiamy, i pism, które wpływają do urzędu i które są z niego wysyłane.
– Wcześniej nie było punktu obsługi interesanta w Smolcu.
– Ale teraz już jest, ponieważ urząd powinien wychodzić do swoich obywateli, a nie czekać na nich w ratuszu. A my w Kątach Wrocławskich staramy się być urzędem nowoczesnym, w którym wiele istotnych spraw załatwia się przez internet i ePUAP, a jeżeli obywatel chce mieć bezpośredni kontakt z urzędnikiem, to dobrze by było, aby nie musiał pokonywać wielu kilometrów, zanim dotrze do ratusza w Kątach Wrocławskich. Dlatego parę lat temu podjęliśmy próby uruchomienia zamiejscowych punktów obsługi interesanta, które powstały w Gniechowicach i Smolcu. Ale w Gniechowicach to nie wypaliło, ponieważ mieszkańcy tej miejscowości swoje życiowe sprawy wolą załatwiać w urzędzie w Kątach Wrocławskich. Za to w Smolcu się sprawdziło i myślimy już o tym, aby ten punkt obsługi interesanta rozbudować. Wraz z PKP mamy w planach remont dworca i właśnie na tym dworcu chcemy zlokalizować większy punkt obsługi interesanta, który będzie służył mieszkańcom rozwijającego się Smolca i okolic.
– W waszym urzędzie jest pewnie około dziesięciu wydziałów, do których ze swoimi problemami zwracają się mieszkańcy gminy, ale pewnie również u pana drzwi się nie zamykają.
– Od początku mojego burmistrzowania każdego tygodnia, w środę, przyjmuję mieszkańców, ale nie rozmawiam z obywatelami tylko w tym wyznaczonym dniu. Oczywiście, jeśli w środę mieszkaniec gminy zapisze się na spotkanie ze mną na konkretną godzinę, to ma pewność, że ja będę na niego czekał. Ale sekretarka wie dobrze, że w innych dniach, gdy zaistnieje jakaś poważna, pilna sprawa, to ja jestem do dyspozycji obywatela i nie może być tak, że ktoś przyjeżdża z poważnym problemem, traci swój cenny czas, a ja zasłonię się tym, że spotkanie ze mną było nieplanowane.
– Z jakimi sprawami przychodzą do pana ludzie?
– Naprawdę przeróżnymi. Nieraz ze zwykłymi, ludzkimi, osobistymi problemami, oczekując pomocy, wsparcia, ukierunkowania i porady.
– A jakie sprawy są najtrudniejsze?
– Te, które nie dotyczą funkcjonowania kąckiego urzędu, tylko innych urzędów, albo na przykład Poczty Polskiej, która załatwia sprawy w sposób skandaliczny. Czasami ludzie przychodzą do mnie z problemami typowo osobistymi, związanymi na przykład z rodziną lub prowadzeniem działalności gospodarczej. Inną kategorię trudnych spraw stanowią spory sąsiedzkie i bywa, że zwaśnione od lat strony sporów próbują wciągnąć burmistrza w swoje rozgrywki. Są to sprawy bardzo delikatne i staram się od nich trzymać z daleka, co czasami oceniane jest opacznie, że nie chcę pomóc.
Rozmawiał Sławomir Grymin