Dla wrocławskiego Teatru Komedia nadchodzący rok 2017 to rok bardzo w kalendarzu teatru ważny – oto bowiem w listopadzie minie dwadzieścia lat od chwili, gdy w teatralnym kosmosie dolnośląskiej stolicy pojawił się teatr, który bawi, ale i daje do myślenia. Bo dobra komedia to nie tylko śmiech… Tę nie zawsze oczywistą prawdę twórcy Komedii rozumieją doskonale, więc ich teatr to miejsce spotkań bardzo szerokiego spektrum teatromanów.
Przekroczenie progu 2016/2017 to ważny moment, a w rok jubileuszowy Wrocławski Teatr Komedia wejdzie bardzo lubianymi spektaklami. – Początki nie były trudne, były bardzo fajne – uśmiecha się Wojciech Dąbrowski, który wraz z Pawłem Okońskim stworzył Komedię. – Właściwie traktowaliśmy to jako zabawę, mieliśmy swoją normalną pracę w teatrze, mieliśmy firmę, która się zajmowała poligrafią… Ale potem okazało się, że bardziej nas interesuje teatr niż poligrafia.
Dzięki temu, co się potem okazało, mamy Wrocławski Teatr Komedia… I gdy będziemy w Sylwestra wznosić toasty, pamiętajmy, aby wypić szampana za następne piękne dwudziestolecia teatru, który tak wielu widzom dostarcza radosnych przeżyć.
Oczywiście, Sylwestra możemy spędzić w Komedii. – Będziemy grać Pomoc domową Camolettiego, a przed Sylwestrem, 29 i 30 grudnia, na scenie Komedii pojawi się Boeing, boeing… – mówi Wojciech Dąbrowski. Czyli jeśli ktoś będzie chciał obejrzeć dwie części – Pomoc domowa jest czymś w rodzaju kontynuacji sztuki Boeing, Boeing… tegoż Camolettiego, zabawnej, ale mądrej historii miłości Joli i Maksa, którą ratuje Nadia, ich pomoc domowa, a raczej przyjaciółka wierna i mądra – niech wybierze się do Komedii. Oba spektakle to znakomite popisy aktorów, wcielających się w zabawne, ale skomplikowane postaci stworzone przez Camolettiego i także dlatego warto schyłek roku spędzić w Komedii.
Doskonałym wprowadzeniem do historii Joli, Maksa i Nadii – wszak to saga o komplikacjach uczuciowych – będzie Psychoterapia, czyli sex w życiu człowieka Jacka Chmielnika (28 grudnia). Też znakomita aktorsko, też zabawna i też o uczuciach, czyli ludzkim wnętrzu, opowiadająca. A także te uczucia badająca – i to mędrca szkiełkiem i okiem, a nie – jak u Camolettiego – mądrością pomocy domowej. Akcja, jak wyjaśnia program teatralny, toczy się podczas wykładu psychologa klinicznego, który prezentuje swoją teorię na przykładzie przypadkowo wybranego z sali pacjenta. Stosując wypracowane przez siebie metody, próbuje go zmusić do zwierzeń. Pomimo starań prowadzącego sytuacja rozwija się w całkiem niespodziewaną stronę i zmierza ku zaskakującemu końcowi. A do tego ta śpiewająca, natrętna asystentka…
Tak więc Wrocławski Teatr Komedia próg roku jubileuszowego przekroczy, ciesząc widzów opowieściami o problemach, jakie rodzą się w ludzkich sercach i głowach. Czyli tradycyjnie – będzie zabawnie, ale mocno niegłupio…
Ata