piątek, 24 styczniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Jaszczury na drożdżach

Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem zarządu ZOO Wrocław Sp. z o.o.

Przez ostatnie kilka lat wrocławski ogród zoologiczny zmienił się bardzo…

– …i jest to zoo, które dość szybko dołącza pod każdym względem do czołowej piątki ogrodów europejskich. Jesteśmy na trzecim miejscu w Europie pod względem liczby eksponowanych i hodowanych gatunków zwierząt i w tym roku najprawdopodobniej wejdziemy również do pierwszej europejskiej trójki pod względem frekwencji odwiedzających zoo. W połowie czerwca pękł już pierwszy milion gości ogrodu, a do końca tego roku zapewne będą to dwa miliony zwiedzających.

Nawet dzisiaj, przy niesprzyjającej, deszczowej i wietrznej aurze, kolejka do Afrykarium jest całkiem pokaźna.

– A wszystko dlatego, że dzięki wielu dużym inwestycjom wrocławskie zoo w wielkim stopniu uniezależniło się od pogody. Wcześniej, tradycyjnie już zimą i wczesną wiosną, chłód i deszcze bardzo niekorzystnie wpływały na liczbę zwiedzających, którzy chowali się przed szarugą w kilku pawilonach. Dzisiaj mamy do dyspozycji niezmiernie ciekawe Afykarium, gdzie można z powodzeniem spędzić nawet trzy komfortowe godziny pod dachem – także zjeść obiad lub wypić kawę.

Sława wrocławskiego zoo rośnie z każdym miesiącem…

– …i – bez fałszywej skromności – mogę powiedzieć, iż nasze zoo stało się główną atrakcją turystyczną Polski. Pod względem liczby zwiedzających i turystycznych atrakcji biletowanych można przyrównać nas do najbardziej godnych zainteresowania miejsc w kraju: Wieliczki (1,3 mln zwiedzających rocznie) i Wawelu (1,3 mln), Centrum Nauki Kopernik w Warszawie (1,2 mln) oraz Muzeum KL Auschwitz (1,5 mln). Zatem nasze zoo jest dzisiaj najliczniej odwiedzanym miejscem w Polsce, to nas bardzo cieszy i jesteśmy z tego bardzo dumni.

Pamiętam dobrze, jak szacował pan, że będzie świetnie, jeśli corocznie ogród odwiedzi 1,5 mln ludzi…

– Spodziewaliśmy się, że liczba zwiedzających ogród bardzo wzrośnie i rzeczywiście przed ukończeniem budowy Afrykarium mówiłem, iż spodziewamy się rocznie od 1,2 do 1,4 mln gości, ale to, co się dzieje, przerosło nasze nawet najbardziej optymistyczne oczekiwania! Okazuje się też, że cena przy dobrym produkcie jest akceptowalna i w tym wypadku ludzie głosują nogami. Gdyby cena biletu wstępu do wrocławskiego zoo była ceną zaporową – tak jak to chcą niektóre media, ale jest to najwyraźniej bardziej problem mediów niż ludzi – to zanotowalibyśmy spadek frekwencji, ale tego nie obserwujemy i pod tym względem każdy tydzień jest lepszy. Trzeba też podkreślić ogromną, pozytywną rolę dobrego ogrodu zoologicznego dla miasta. Badania wskazują, że około
70 procent przyjeżdżających do Wrocławia za swój podstawowy cel przyjazdu podaje zoo i Afrykarium.

Dzisiejsze wrocławskie zoo jest ogrodem nowoczesnym…

– Jeszcze nie do końca – czeka nas niemało pracy, by przebudować i zmodernizować najstarsze obiekty i słabe punkty zoo, np. ptaszarnię, słoniarnię i obiekt, w którym eksponowane są małpy człekokształtne. Także w starej części ogrodu powstała masa nowych obiektów – małpiarnia, obiekty dla nosorożców i ostatnio unowocześniony dla zwierząt górskich. Naprawdę cały czas coś się dzieje, bowiem żadne zoo nigdy nie jest skończone i ogród zoologiczny – jak każdy żywy organizm – ulega zmianom w związku z upływem czasu, a to, co było akceptowane przed dziesięciu laty, dzisiaj już jest nie do przyjęcia. Zawsze będzie najgorsza woliera czy najgorszy pawilon, który trzeba zmienić, by nadążać za najnowszymi rozwiązaniami. Cały czas właśnie tak działamy. Jeszcze w tym roku będziemy budować nowy obiekt dla waranów z Komodo, które do tej pory były w wolierze, ale rosną jak na drożdżach i dlatego dostaną swój własny pawilon.

To już całkiem duże jaszczury…

– …które teraz są ponadmetrowe, a niebawem osiągną dwa metry długości i będą to już bardzo duże jaszczury.

We wrocławskim zoo były kiedyś zwierzęta, których nie ma tutaj dzisiaj – na przykład goryle.

– Powrót goryli do Wrocławia jest jednym z naszych niełatwych priorytetów. Dzisiaj goryle można pozyskać w każdej chwili, ale byłoby niemoralne wpakowywać je w te klatki, w których umieszczano je przed laty, co się dla nich kończyło tragicznie. Goryle mogą być u nas, ale na zupełnie innych zasadach, na ogromnym naturalistycznym wybiegu, a wewnętrzne pomieszczenia powinny być z naturalną roślinnością i odpowiednio duże. To oczywiście sporo kosztuje i może uda się nam zdobyć na taką inwestycję unijne pieniądze, a jest to kwota około 25 mln zł. Wiem, jak powinna wyglądać taka ekspozycja, która czerpałaby z najlepszych wzorców – i wiem, jak to zrobić, aby taki obiekt przewyższał to, co zostało wykonane do tej pory. Rozwój ogrodów polega bowiem na wyciąganiu wniosków z tego, co się widzi i z tego, co już powstało. Oczywiście są rzeczy unikalne i nowatorskie i muszę się pochwalić, że płotki używane przez nas do ogrodzeń wybiegu na przykład lemurów, w Niemczech zwane są „nach breslauer Princip”, czyli „według zasady wrocławskiej”. Podobnie jest z naszą ekspozycją wyjców na drzewach, której wcześniej w Europie nie było, a teraz jest kopiowana w wielu ogrodach. Także wrocławskie Afrykarium jest w skali światowej zupełnie nowym typem ekspozycji.

A przecież Afrykarium też się zmienia…

– …i obrasta w coraz to nowe zwierzęta. Poza tym zwierzęta się w nim mnożą, wzrasta populacja ptaków i u hipopotamów pojawiły się już gniazda wikłaczy, ibisów i warug. Niebawem pojawią się także nowe ryby, np. rekiny młoty oraz meduzy – i tak to będzie trwało.

Zatem zapraszamy wszystkich naszych czytelników do wrocławskiego ogrodu zoologicznego, a panu i pracownikom zoo z okazji 150-lecia powstania placówki życzymy jak największych sukcesów w pracy i aby ogród był najlepszym magnesem przyciągający ludzi do Wrocławia.

Rozmawiał Sławomir Grymin