sobota, 7 grudniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Intrygujące urodziny w stylu rokoka

Są chwile zwykłe i mniej zwykłe. Są też chwile szczególne, warte choćby małej celebracji. Bo świętowanie jest przede wszystkim wyrazem pamięci, najczęściej również szacunku i podziękowań dla tych, dzięki którym mamy okazję świętować. Tak jest i tym razem.

Wrocławskie Muzeum Narodowe obchodzi właśnie swoje 75. urodziny. Zacznę jednak od cytatu z naszego miesięcznika. Dokładnie pięć lat temu, w lipcu 2018 roku, pisaliśmy: „Ktoś powiedział kiedyś, że „należy tak zorganizować życie, żeby każda chwila była ważna”. Przychodzą jednak chwile o tyle ważniejsze, że będące jakimiś cezurami na osi czasu. I chociaż świetnie wiemy, że to symbolika, pewna umowa między nami, to korzystamy z okazji. Przystajemy. Podsumowujemy. Wspominamy. Gratulujemy… Rok 2018 to na osi czasu szczególna chwila dla naszego kraju – 100. rocznica odzyskania niepodległości. Dla Muzeum Narodowego we Wrocławiu to jednak jeszcze dodatkowy wspomnieniowy przystanek. Tutaj, nad Odrą, obecny rok to także 70-lecie powojennej działalności Muzeum Narodowego”.

O rokokowych tajemnicach opowiada Robert Heś, jeden z siedemnastu kuratorów wystawy „Szaleństwo rokoka” Fot. Tomasz Miarecki

Wydaje się, że było to tak niedawno. Pięć lat. A tyle w międzyczasie się wydarzyło. Były oczywiście bardzo ciekawe wystawy w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i jego oddziałach: Muzeum Etnograficznym, Pawilonie Czterech Kopuł – Muzeum Sztuki Współczesnej i Panoramie Racławickiej. Był to jednak również czas wielkiej niepewności. Znaleźliśmy się przez wiele miesięcy w szponach covidowej pandemii, a gdy udało nam się z niej wyjść, rozpoczęła się zbrodnicza wojna w Ukrainie, wywołana przez rosyjski reżim. Ta zresztą trwa do dzisiaj. To wszystko buduje naszą rzeczywistość. Trudną, ale te pokręcone ścieżki na pewno kiedyś się wyprostują. Pokazują to zresztą losy wrocławskiego muzeum.

„Barokowi herosi”mw gmachu głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu Fot. Tomasz Miarecki

Wrocław po II wojnie był w ogromnej części wielkim gruzowiskiem. Również budynki dawnych muzeów wrocławskich zostały zniszczone. Szukano obiektu, który mógłby stać się domem dla ocalonych dzieł sztuki. Wybór padł na gmach dawnej Rejencji, czyli Zarządu Prowincji Śląskiej. Do dzisiaj to miejsce jest głównym gmachem Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

28 marca 1947 r. powołane zostało Muzeum Państwowe we Wrocławiu w organizacji. W dniu powołania zespół merytoryczny liczył cztery osoby. Uroczyste otwarcie Muzeum Państwowego odbyło się 11 lipca 1948 r., natomiast publiczność mogła po raz pierwszy wejść na wystawę 13 lipca (i ten właśnie dzień kierownictwo i pracownicy muzeum uznają za prawdziwe urodziny). W 1950 r. muzeum zmieniło nazwę na Śląskie. Natomiast w 1970 r. wrocławska placówka otrzymała nazwę Muzeum Narodowego.

Królewski poczet Jana Matejki i jego kuratorka Natalia Sienkiewicz Fot. Tomasz Miarecki

75. urodziny Muzeum Narodowego we Wrocławiu celebrowane są w jakiś tam sposób od roku. Jednak zwieńczeniem stało się otwarcie 13 lipca w Pawilonie Czterech Kopuł potężnej wystawy „Szaleństwo rokoka!”. Ta niezwykła prezentacja, której pomysłodawcą i koordynatorem był dyrektor muzeum Piotr Oszczanowski, przygotowana została przez siedemnastu kuratorów. Na całość składa się ponad pół tysiąca dzieł sztuki (malarstwo, rzeźba, grafika, ubiory, złotnictwo, porcelana, meble, medale, zegary, druki…). Tym prawdziwie rokokowym towarzyszą również prace współczesnych artystów, dla których fantazja, kruchość, swoista wolność i radość osiemnastowiecznych twórców jest bliska.

W Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu „Intrygujące!” i kuratorka tej wystawy Hanna Golla Fot. Tomasz Miarecki

Przygotowanie tej wystawy, jak mówił Piotr Oszczanowski, to dziesiątki wypraw muzealników (również za granicę) w poszukiwaniu tego, co w sztuce rokoka było najciekawsze i co przetrwało. Oczywiście poszukiwania to jedno, a przychylność wielu instytucji, osób prywatnych, związków wyznaniowych to kolejna sprawa. Na tej drodze tych dobrych spotkań nie zabrakło. I dzięki temu możemy zanurzyć się w tym niezwykłym świecie rokoka (w dużej mierze śląskiego rokoka). Finezyjność form, umiejętność łączenia pewnego przepychu z lekkością, zmysłowość i figlarność zarazem, wyrafinowanie i otwartość przekazu… To wszystko znajdziemy w Pawilonie Czterech Kopuł. Mocny urodzinowy akcent, do którego na naszych łamach na pewno jeszcze wrócimy.

W gmachu głównym wrocławskiego muzeum czekają oczywiście wystawy stałe i czasowe. Wśród tych ostatnich „Barokowi herosi. Wrocławskie rzeźby Johanna Georga Urbansky’ego z lat 20. XVIII wieku” (kuratorzy: Barbara Andruszkiewicz i Piotr Oszczanowski). Spotkamy się tam z dwoma imponującymi realizacjami rzeźbiarskimi. Po raz pierwszy po osiemdziesięciu latach pokazane zostały obok siebie figury czterech Ojców Kościoła Zachodniego z katedry wrocławskiej (po wojnie „wyemigrowały”, najpierw do Warszawy, później do Stężycy; dwie wróciły nad Odrę na przełomie lat 50. i 60. XX wieku). Zobaczymy tam też zmontowany fragment prospektu organowego z kościoła św. Marii Magdaleny. Obydwie realizacje wystawiennicze miały trochę detektywistycznego posmaku. Kto szuka, ten ma szansę znaleźć.

„Nie zapomnisz…” to ważna wystawa w Muzeum Etnograficznym Fot. Tomasz Miarecki

W gmachu głównym również bardzo rzadko pokazywany zbiór 44 rysunków Jana Matejki „Poczet królów polskich” (kuratorka Natalia Sienkiewicz). To na nich wychowały się pokolenia Polaków. To te wizerunki polskich władców kształtowały naszą wyobraźnię. Nie brakuje w tych rysunkach tajemnic, dwuznaczności, pewnego autorskiego przekazu… Nie wolno tej wystawy przegapić (będzie pokazywana do 2 listopada), bo zbiór ten pokazywany jest niezwykłe rzadko.

Oczywiście nie brakuje też perełek wystawienniczych w Muzeum Etnograficznym. Tam m.in. „Intrygujące!” (kuratorka Hanna Golla). Wystawa odwołuje się do cyklu tekstów zamieszczanych w blogu „Intrygujące!” na stronie mnwr.pl. Blog ten publikowany jest od pięciu lat (pomysł dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu Piotra Oczczanowskiego). Składa się z tekstów pracowników muzeum, którzy dzielą się tam tym, co ich interesuje. To zbiór osobistych, subiektywnych ocen. Własnych zainteresowań. To opowieści o ludziach, rzeczach, zjawiskach, poszukiwaniach… Lektura świetna. A wystawa to mały fragment tych ponad dwustu tekstów (kolejne powstają).

W Muzeum Etnograficznym również czasowa wystawa (kurator Elżbieta Berendt) „Nie zapomnisz. Pamięć, pamiątka, pamiętnik”, która jakże pięknie wpisuje się w pamięć o 75. urodzinach Muzeum Narodowego we Wrocławiu. A jednocześnie pokazuje, jak pamięć jest ważna. To spotkanie z przedmiotami (bywa niezwykłymi) stworzonymi dla zatrzymania czasu, zapamiętania tego, co ulotne. To dowód na to, że ludzie potrzebują pamięci, która buduje ich teraźniejszość i przyszłość.

Tomasz Miarecki