czwartek, 12 grudniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

I że cię nie opuszczę…

aż do śmierci. To ślubne przyrzeczenie jakże jest częste w naszym życiu i jakże jest częste w teatrze i kinie. Bo małżeństwo to bardzo przecież ważny społeczny fundament, a zaczyna się ów fundament budować zwykle właśnie od przywołanego przyrzeczenia. A że sztuka jest – lub bywa? – odbiciem życia, ze sceny owe słowa też padają nierzadko.

Małżeństwo zaczyna się ślubem – rzecz oczywista. A potem trwa… Różnie trwa. Bardzo pięknie owo trwanie i jego świętowanie pokazują na scenie Wrocławskiego Teatru Komedia Rubinowe gody Krzysztofa Kędziory – opowieść o małżeństwie, o zmieniającym się świecie… Ale przede wszystkim – opowieść o miłości…

Grażyna i Marian obchodzą czterdziestą rocznicę ślubu i córka w prezencie funduje im weekend w luksusowym hotelu. A oni w tych luksusach nie są w stanie się zorientować – nie wiedzą, jak włączyć światło, otworzyć drzwi, spuścić wodę… Problemy z technologią para ma, ale poza tym są życzliwymi, pogodnymi, dobrymi ludźmi, choć nieco różnymi. Ona jest ciekawa świata, on – przeciętny Polak, który woli gazetę, piwko, telewizornię… Ale te różnice nie przeszkadzają im w byciu szczęśliwie razem już czterdzieści lat. A zaczynali na pewno od słów małżeńskiej przysięgi. Tę czterdziestoletnią miłość będziemy mogli na scenie podziwiać 8 i 26 marca. I będzie to jakby pewien wstęp do kolejnej premiery WTK.

Wojciech Dąbrowski

– Przygotowujemy Pascala Rochera Oui!, po polsku to „tak” – mówi Wojciech Dąbrowski, współdyrektor WTK i reżyser Oui!, który także reżysersko opiekował się Rubinowymi godami. – To „tak” ma zabrzmieć w czasie ceremonii ślubnej, przygotowania do której są tematem komedii Rochera.

Oto dwójka bohaterów – Valerie i Stephane. Siedzą sobie w skromnym mieszkanku na paryskim – jak określają – wygwizdowie, i rozmawiają (nieco się sprzeczając) o przygotowaniach do ślubu. Suknia, fryzura, goście, bukiet, welon… Nagle – telefon! Dzwoni matka Valerie i przedślubny świat zyskuje nowego bohatera. Młodzi bowiem zatrudniają przedstawionego przez mamę Valerie wedding plannera. To Brayan, wybitny specjalista w swoim zawodzie. Jest tylko jeden problem – Brayan jest gejem i specjalizuje się w ślubach gejowskich. Jednak podejmuje się nowego wyzwania – może dlatego, że Stephane jest wyjątkowo przystojny?

Ruszają przygotowania. Z jednej strony – niezamożni przyszli nowożeńcy, którzy zaprosili 146 gości, z drugiej – wizja wesela, jakiego nie powstydziłaby się najsłynniejsza para celebrytów. Nie jest łatwo. Dziesięć tysięcy euro – za tyle, to wedle Brayana, można urządzić wesele w sali parafialnej i każdego gościa poczęstować kebabem. Dramat! A miesiące płyną… Stosunki między bohaterami plączą się, problemy ślubne rosną. Czy padnie sakramentalne TAK? Dowiemy się, gdy na scenie WTK zagości trójka bohaterów Oui!.

– Premiera Oui! odbędzie się w ostatnią niedzielę maja – mówi Wojciech Dąbrowski. – To opowieść o ludziach młodych i młody też jest przygotowujący premierę zespół. Karolina Szeptycka (Valerie), Stephane (Paweł Wydrzyński) i Brayan (Radosław Kasiukiewicz) to aktorzy młodzi, pełni ciepła, ale i wyraziści w swych osobowościach – tak jak grani przez nich bohaterowie. Oui! będzie więc miało na komediowej scenie wdzięk komedii romantycznej – takiej klasycznej, pełnej uczucia, ale i niepozbawionej problemów. Bo przecież gdzie uczucia, tam problemy, a co dopiero przy przygotowaniach do ślubu! Jak to się w młodym świecie dzieje, wiedzą też doskonale młodzi współtwórcy spektaklu – Gabriela Błaszyńska, zajmująca się scenografią i kostiumami, Bartosz Pernal, który Oui! oprawia muzycznie i Piotr Dąbrowski, asystent reżysera.

– Valerie i Stephane żyją ze sobą od ośmiu lat na kocią łapkę – uśmiecha się Wojciech Dąbrowski. – A teraz postanowili oficjalnie i uroczyście przysiąc sobie, że nie opuszczą siebie aż do śmierci… I mimo wszelkich splątań, na koniec tańczą pięknego walca, a z offu odzywa się głos, który jakby nieco wędrował w czasie. A może – wędruje po przyszłości młodej pary? Może to zbitka rzeczywistości i marzenia? Warto to zobaczyć.

– Chcemy – podkreśla reżyser – aby to była sztuka po prostu sympatyczna. Radosna, pokazująca ludzkie uczucia i ciepło… Amerykańska komedia romantyczna z francuskim akordeonem w tle. A czy Valerie i Stephane za lat wiele świętować będą rubinowe gody? Tego im życzymy, jak najbardziej.

– Chcemy zrobić sztukę, która z uśmiechem pokaże zbitkę rzeczywistości z marzeniami – mówi Wojciech Dąbrowski. – Grać będziemy na obu scenach, premiera oczywiście na dużej scenie.

Anita Tyszkowska