Powoli kończy się urodzinowy rok Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Bez wątpienia można powiedzieć, że był to rok wyjątkowy. Z jednej strony nowe, ciekawe, intrygujące wystawy. Z drugiej ogromne zainteresowanie zwiedzających.
28 marca 1947 r. powołane zostało Muzeum Państwowe we Wrocławiu w organizacji. W dniu powołania zespół merytoryczny liczył cztery osoby. Uroczyste otwarcie Muzeum Państwowego odbyło się 11 lipca 1948 r., natomiast publiczność mogła po raz pierwszy wejść na wystawę 13 lipca (i ten właśnie dzień kierownictwo i pracownicy muzeum uznają za prawdziwe urodziny). W 1950 r. muzeum zmieniło nazwę na Śląskie. Natomiast w 1970 r. wrocławska placówka otrzymała nazwę Muzeum Narodowego. Te kalendarzowe, historyczne informacje wyjaśniają, dlaczego mijający rok dla wrocławskiej placówki był szczególny. W końcu 75. urodziny to poważne święto.
I bardzo poważnie podeszli do niego pracownicy Muzeum Narodowego we Wrocławiu i jego oddziałów (Muzeum Etnograficznego, Panoramy Racławickiej i Pawilonu Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej). Nie zabrakło ciekawych wystaw, oprowadzań, spotkań, wydawnictw… Docenili to odwiedzający. Jak powiedział dyrektor placówki Piotr Oszczanowski, tylko w ciągu niespełna pierwszych jedenastu miesięcy tego roku Muzeum Narodowe z jego oddziałami odwiedziło ponad 730 tys. osób. To historyczny rekord. Gratulujemy muzealnikom świetnej pracy, a jednocześnie tym, którzy mogli spotkać się z czasami wyjątkowymi pokazami szeroko rozumianej sztuki. A przecież urodziny to tylko świąteczny etap w historii Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Po urodzinach wrażeń i niezwykłości na pewno nie zabraknie.
Wróćmy jednak do realu, do naszego tu i teraz. Ostatnie tygodnie roku to kolejne odsłony wystaw czasowych we wrocławskich placówkach muzealnych. W Muzeum Etnograficznym, oddziale Muzeum Narodowego we Wrocławiu, do 4 lutego oglądać możemy przygotowaną przez Dorotę Jasnowską wystawę „Zaklinacze czasu. Kolędniczy teatr obrzędowy”. Ta wystawa wpisuje się w cykl rocznego kalendarza, który dla działań wystawienniczych tej placówki jest na swój sposób szczególny. A „Zaklinacze czasu…” świetnie wpisują się w czas oczekiwania i wiary w zwycięstwo światła nad ciemnością. Boże Narodzenie, Nowy Rok – czas przełomu.
Kolorowy, niezwykły pokaz w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu to obraz nie tylko zaklinaczy świata, ale – może nawet bardziej – jedyny w swoim rodzaju teatr obrzędowy. Pełno w nim przeróżnych postaci, dla których sceną były domy, które odwiedzali. Oni sami przygotowywali stroje, pisali role, często z pokolenia na pokolenie przekazywali swoje miejsce w żywym teatrze swojego małego świata, który czasami próbował zaglądać do wszechświata…
Natomiast w gmachu głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu w ostatnich dniach listopada otwarta została wystawa „Śląska ars moriendi. Średniowieczne metalowe płyty nagrobne”, przygotowali ją Agata Stasińska i Mateusz Tomyślak. Oglądać ją możemy do 24 marca. To prezentacja, która pomoże odpowiedzieć na co najmniej kilka pytań związanych z postrzeganiem śmierci 500 lat temu. Jak się na nią wówczas przygotowywano? Czy pomniki nagrobne są wyrazem splendoru? Co o zmarłych mówią ich portrety? Przede wszystkim jednak to muzealna opowieść o jednych z najstarszych grawerowanych metalowych płytach nagrobnych w Europie. O technikach rytowania, puncowania, trasowania… A może przy okazji odnajdziemy granicę między wiecznością a doczesnością? Autorzy tej prezentacji tego nie obiecują, ale spróbować warto.
(mm)