Rozmowa z Adamem Krupą, burmistrzem Głubczyc
– Niebawem obecna kadencja samorządowa odejdzie do historii. Wkrótce w Polsce wybory samorządowe i jest to dobry okres do refleksji i podsumowań kilku lat pracy. Jaki to był czas dla samorządu w Głubczycach?
– Uważam, iż ta kadencja była dla nas dobra, bowiem udało nam się zrealizować wiele remontów i inwestycji infrastrukturalnych i Gmina Głubczyce zmieniła się na lepsze. Warto też podkreślić, że nie działaliśmy pod publiczkę, czego najlepszym przykładem jest to, że podczas tej kadencji spadło zadłużenie gminy – mimo tego, że przeprowadziliśmy tak wiele zadań – a zadłużenie to wynosi dużo poniżej 20 procent. Był to także okres rzetelnej i zgodnej współpracy z radnymi.
– Jak głosowano na sesji absolutoryjnej?
– Uzyskałem absolutorium stosunkiem głosów 20 do 1. Przez całą kadencję pracowaliśmy równo i konsekwentnie, a na początku kadencji zaplanowaliśmy pewną kolejność wszystkich naszych poczynań i tego przez cały czas się trzymaliśmy. W ostatnim roku nie mamy na tapecie jakichś spektakularnych działań – spokojnie wykonujemy to, co wcześniej zamierzyliśmy. Zatem nie pracujemy pod wybory i wydaje mi się, że mieszkańcy naszej gminy to widzą i potrafią to docenić. W naszej gminie uniknęliśmy tego, co dotknęło wiele samorządów, ponieważ jeśli w ostatnim roku kadencji realizuje się wiele inwestycji, to są one znacznie droższe i czasami trudno jest nawet znaleźć wykonawców. W tym roku bardzo wzrosły ceny, a przedsiębiorcy wykorzystują tę sytuację, wiedząc dobrze, iż jest to rok wyborów, i że samorządowcy są zdeterminowani, aby zadania zrealizować. A my w Głubczycach pracowaliśmy spokojnie, ponieważ jak zawsze szybko ogłosiliśmy przetargi.
– Jakie w tej kadencji były wasze priorytety inwestycyjne?
– Priorytetem były drogi, ulice i chodniki – i były to inwestycje wielkie i mniejsze. Przed rokiem robiliśmy główny ciąg komunikacyjny w Głubczycach, czyli ulice Sobieskiego, Jana Pawła II i Plebiscytową do ul. Moniuszki, ale wykonywaliśmy w mieście również ulice poboczne. Tak samo działaliśmy w wioskach, wykorzystując fundusze sołeckie i na początku kadencji przyjęliśmy założenie, że jeśli mieszkańcy sołectwa przeznaczą fundusz na podbudowę drogi, to gmina przykryje ją asfaltem i to chwyciło. Zatem co roku kilkaset tysięcy złotych szło z funduszy sołeckich na drogi, a gmina dokładała drugie tyle, a czasami trochę więcej.
– W tej kadencji utworzyliście strefę aktywności gospodarczej…
– …i po raz pierwszy od powstania samorządu mamy wreszcie teren inwestycyjny z prawdziwego zdarzenia, choć trwało to długo – prawie przez całą kadencję. Dopiero w tym roku nasze starania zamknęliśmy aktem notarialnym i dzięki temu mamy ponad 12-hektarowy w pełni uzbrojony teren, położony w pobliżu obwodnicy Głubczyc, który czeka już tylko na inwestora. Wiadomo dobrze, jak jest z inwestorami i niełatwo jest do nas ich ściągnąć, ale mam nadzieję, że i na mniejsze miasteczka – takie jak np. Głubczyce – przyjdzie pora i doczekamy się firm, które zechcą ulokować się w naszej strefie gospodarczej.
– W tę kadencję samorządową wpisało się również nowe programowanie unijne, nabory, konkursy i zewnętrzne środki finansowe, które w zasadzie teraz są najbardziej dostępne…
– …ale myśmy zaczęli trochę wcześniej, bowiem w ramach południowego subregionu otrzymaliśmy duże dofinansowanie na rewitalizację parku miejskiego w Głubczycach, a dzięki programowi dotyczącemu niskiej emisji zrobiliśmy Aleję Śląską. Natomiast przy tej okazji Powiat Głubczycki zrobił nowy dworzec PKS-u i ul. Stefana Żeromskiego i razem połączyło się to w jeden sportowo-rekreacyjny kompleks – także dzięki kilkukilometrowej ścieżce rowerowej. A jeśli w przyszłości połączymy Aleję Lipową z ul. Żeromskiego, to będziemy mieli w mieście osiem kilometrów trasy rowerowo-pieszo-rekreacyjnej. Ponadto zrobiliśmy – także dzięki dofinansowaniu – byłą drogę wojewódzką, będącą głównym traktem przez miasto i wyprowadziliśmy ruch samochodów ciężarowych poza Głubczyce.
– W tych ostatnich czterech latach polskie samorządy musiały wprowadzać zmiany w oświacie, co dla wielu gmin nie było łatwym zadaniem.
– Nie mieliśmy strasznych problemów z wprowadzeniem reformy oświatowej, ponieważ wcześniej rozpoczęliśmy restrukturyzację zatrudnienia w oświacie, a mój poprzednik zlikwidował jedno gimnazjum. Skutkowało to tym, że na palcach jednej ręki można by policzyć zwolnionych z pracy nauczycieli, a reszta odeszła na emerytury. Gimnazjum zamieniliśmy na szkołę podstawową, lecz warto podkreślić, że opowieści, iż wprowadzenie zmian w oświacie nie pociągnie za sobą dodatkowych kosztów, można między bajki włożyć. Chcę również zaznaczyć, że w tej kadencji mocno zainwestowaliśmy w szkoły, przede wszystkim w szkolną bazę sportową – m.in. wybudowaliśmy dwa miejskie boiska przyszkolne, przeprowadziliśmy gruntowne remonty placówek oświatowych, a jedno przedszkole poddaliśmy gruntownej termomodernizacji. Ponadto teraz przeprowadzamy prace projektowe dotyczące przedszkola przy ul. Wałowej w Głubczycach, gdzie mamy na piętrze żłobek, ale chcemy to zmienić i przy tym przedszkolu będziemy budować oddział żłobkowy na parterze.
– Niedługo rozpocznie się nowa kadencja samorządowa 2018-2022. Co – pańskim zdaniem – w następnych czterech latach będzie najważniejsze dla rozwoju Głubczyc? Jakie powinny być priorytety samorządu?
– Jestem zwolennikiem długofalowej perspektywy. Przez ostatnie cztery kadencje mocno inwestowaliśmy na wsiach w wodociągi i sieć kanalizacji ogólnospławnej, a teraz – moim zdaniem – w pozostałych miejscowościach powinniśmy dofinansowywać instalowanie przydomowych oczyszczalni ścieków. A jeśli w następnej kadencji nie zabrakłoby nam determinacji, to wszystkie gminne drogi i ulice byłyby już na europejskim poziomie. Wtedy mielibyśmy więcej środków, aby zająć się budownictwem komunalnym i remontami naszego zasobu komunalnego. Nie jest sztuką, aby postawić jakiś znaczny obiekt, gdy w tym samym czasie dziesięć popadnie w ruinę.
– Czy w jakiś specjalny sposób przygotowuje się pan do wyborów na burmistrza Głubczyc?
– Moja kampania wyborcza zawsze polegała na spotykaniu się z mieszkańcami naszej gminy, ale na pewno nie będę chodził po domach, bowiem to nie jest w moim stylu. Nachodzenie ludzi w domach jest moim zdaniem nieeleganckie, ale w wioskach i mieście zorganizuję zebrania, a poza tym będą plakaty i lokalne telewizyjne spoty. Natomiast żadnych fajerwerków wyborczych nie przewiduję.
Rozmawiał Sławomir Grymin