„Województwo Podkarpackie. Przestrzeń otwarta – na ludzi, na pomysły, na nowe idee. Tutaj żyje się wolniej, ale dostrzega więcej. Tutaj wiemy, co w życiu jest naprawdę ważne” – tak promuje się samorząd województwa podkarpackiego. Równie entuzjastycznie – zachwalając skarby regionu, przyrodę i wpisane w nią skarby dziedzictwa kulturowego – zachęca do odwiedzenia Małopolska i jej samorządowcy. Jednym z miejsc, które łączy te dwa województwa jest Beskid Niski.
Kiedy chodziłem do szkoły średniej, jeździłem autostopem, lato spędzałem pod namiotem i nieudolnie starałem się nauczyć gry na gitarze, jednym z najbardziej kultowych miejsc naszych wypraw były Bieszczady. Nic odkrywczego? Oczywiście, że nie. A jednak te najdziksze wówczas góry kryły w sobie niezwykłą przygodę. Sam dojazd już był małym wyczynem. Kolejnym wyżywienie. A ludzie, których tam wówczas można było spotkać… Kraina cudowności. Zresztą ta miłość do Bieszczadów została mi do dzisiaj. I chociaż obecnie trudniej tu o zupełną ciszę, to urok połonin przecież się nie zmienił.
Jednak nie o Bieszczadach chciałem tutaj pisać tym razem, ale o miejscu prawie z nimi sąsiadującym. O krainie leżącej na pograniczu województw podkarpackiego i małopolskiego. O najbardziej dzikich dzisiaj polskich górach. O świecie, który od kilkunastu lat jest odkrywany na nowo. O niepamięci wychodzącej z cienia… Warto mu się przyjrzeć z bliska. Szczególnie w tym niełatwym czasie, kiedy paraliżuje nas strach. Nie planujemy zagranicznych wyjazdów. Zastanawiamy się, co robić. Beskid Niski to jeden z najlepszych pomysłów na poznawanie, relaks, przygodę…
Portal „Polska po godzinach” swoją opowieść o Beskidzie Niskim rozpoczyna tak: „Czy zastanawialiście się kiedyś, które z polskich gór zasługują na miano najdzikszych? Takich, w których nie stoi się w kolejce na szczyt, napotkany na szlaku turysta traktowany jest niczym lokalna atrakcja, a zakup wody pitnej trzeba z góry zaplanować? (…) Numer jeden należy się miejscu, które leży zaledwie dwie godziny na południowy wschód od Krakowa. Gdy już tam dotrzecie, znajdziecie się w innym świecie…”. I tak właśnie jest. Beskid Niski jest jedną z niewielu krain w Polsce, które nie poddały się jeszcze masowej turystyce. Dawny świat Łemków (dzisiaj prawie bez nich) zrobi wrażenie na każdym, kto lubi góry, ciszę, przyrodę… A wytrwali znajdą też „smaczne miejsca”, gdzie do skosztowania znajdziemy mastyło, homiłki, kiszeniaki czy przepyszne fuczki (moim zdaniem z sosem rydzowym najlepsze).
Miejscem szczególnym jest w tamtym terenie Magurski Park Narodowy. Chroni on przede wszystkim unikatowy w skali Karpat obszar przejściowy między Karpatami Zachodnimi i Karpatami Wschodnimi. Park obejmuje swoimi granicami centralną część Beskidu Niskiego. Pod względem administracyjnym położony jest w obrębie siedmiu gmin i dwóch województw. Występuje tu prawie pięćdziesiąt różnych gatunków ssaków, między innymi rysie, jelenie, dziki, kuny leśne oraz sto sześćdziesiąt gatunków ptaków, w tym: orliki krzykliwe, puszczyki, sowy, myszołowy zwyczajne, sóweczki, trzmielojady, bociany czarne oraz derkacze. Pojawiły się też niedźwiedzie.
Beskid Niski to też świat kapliczek, przydrożnych krzyży, cerkwisk i cmentarzy przypominających mieszkającą tu bardzo licznie do drugiej połowy lat czterdziestych ubiegłego wieku ludność łemkowską. Natomiast szlak architektury drewnianej w tym regionie to niezapomniana przygoda, dzięki której możemy poznać zabytkowe kościoły, cerkwie, kaplice i dzwonnice, spichlerze, wiejskie chałupy oraz szlacheckie dwory. Jest to unikatowy na skalę światową szlak obejmujący ponad 250 obiektów świeckiego i sakralnego budownictwa drewnianego (kościoły w Binarowej, Sękowej oraz cerkwie w Brunarach Wyżnych, Kwiatoniu, Owczarach i Powroźniku są wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO).
(mnm)