wtorek, 19 marcaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Europa i Wratislavia Cantans

Zakończyło się wielkie święto muzyki – 51. Międzynarodowy Festiwal im. A. Markowskiego Wratislavia Cantans pozostawił po sobie żal, że to już koniec, i radość oczekiwania, że za rok, po raz 52… A jako że rok 2016 to rok Wrocławia – Europejskiej Stolicy Kultury, to śpiewała i Wratislavia, i Europa Cantans.

To był festiwal znakomity – wielkie dzieła, wielcy wykonawcy. Giovanni Antonini, dyrektor artystyczny Wratislavii, zbudował program bardzo bogaty i tak różnorodny, że w ciągu tych dwóch tygodni melomani słuchali Monteverdiego i Ligetiego, Jacobusa van Kerle i Wolfganga Rihma – czyli i klasyki dawnej, i muzyki nowej. A który z koncertów był tym „naj…”? Trudno takiego pytania sobie nie postawić, ale jeszcze trudniej na nie odpowiedzieć…

Niezapomniana na pewno będzie Pasja Mateuszowa Jana Sebastiana Bacha, przygotowana (i w pierwszej części poprowadzona) przez Johna Eliota Gardinera jako epicka opowieść o cierpieniu Chrystusa, w której genialny wręcz Marc Padmore (Ewangelista) jest tym, kto mękę Zbawiciela opowiedzieć umie. Zresztą wszyscy wykonawcy Pasji… stworzyli dzieło niezwykłe, przejmujące, zbudowali nowy muzyczny świat.

Kolejne koncerty, których zapomnieć się nie da, to spotkania z Mozartem i Beethovenem. Kristian Bezuidenhout i Alina Ibragimowa sonaty wielkiego Wolfganga Amadeusza na pianoforte i skrzypce zagrali tak, że słuchacze przekonać się mogli, iż Mozart to muzyka do radosnego słuchania… A poprowadzona przez Giovanniego Antoniniego IX Symfonia Ludwiga van Beethovena – zagrana przez Kammerorchester Basel oraz solistów i chór NFM – porywała niezwykłym tempem i wyzwoleniem tego na ogół na kolanach granego i słuchanego dzieła z okowów hymnicznej powagi i rozlewnej romantyczności. Także drugi koncert szefa artystycznego Wratislavii, zupełnie stylistyczne różny, bo prezentujący utwory Georga Philippa Telemanna, Josepha Haydna oraz Jana Sebastiana Bacha i jego synów – Wilhelma Friedemanna i Carla Philippa Emanuela – na którym Antonini zaprezentował się i jako dyrygent, i jako flecista, był znakomity… I wpisywał się świetnie w mocno bachowską tego roku Wratislavię – dwie PasjeMateuszowa i Janowa i koncert Bachom poświęcony… Vox Luminis pod kierownictwem Lionela Meuniera zachwycił koncertem „Dynastia Bachów – 150 lat tradycji motetowej”. Od stryjecznego dziadka do wnuków – wszystko Bachowie. I muzyka, wielka muzyka… Bo to genialna rodzina była: pamiętajmy, że w Niemczech zawód muzyka był tak ściśle związany z nazwiskiem Bach, że na lata stało się ono synonimem tej pięknej profesji…

I jeszcze Paul van Nevel, Huelgas Ensemble i Minguet Quartett, zestawienie dwóch mszy żałobnych – Dies irae Jacobusa de Kerle (1531/32) i Et lux Wolfganga Rihma (1952). Czyli barok i współczesność. Efekt przejmujący, bowiem nawet nieco przydługi utwór Rihma w tym wykonaniu przeniósł nas w metafizyczną chmurę. I jeszcze Missa Salisburgensis Bibera pod batutą Vaclava Luksa, pełne barokowego przepychu dzieło, wykonane przez Collegium 1704.

Były też i gwiazdy bliskie popkulturze – Philippe Jaroussky, słynny kontratenor, którego głos może nieco na urodzie stracił, ale świetnie przygotowany program i charyzma – bo trudno to inaczej nazwać – śpiewaka brak ten przysłania. Drugi gwiazdor, ulubieniec wrocławskiej publiczności, wiolonczelista Giovanni Sollima, towarzyszył niezwykłemu chórowi Le Mystère des Voix Bulgares, co dało całość ciekawą i wartą posłuchania, bo białe głosy bułgarskiego chóru to cud nad cuda!

I jeszcze Jordi Savall i koncert „Orient – Okcydent”. Sposób, w jaki Savall i jego Hesperion XXI pokazał wpływ kultury Wschodu na kulturę zachodniej Europy to – w czasie, jaki polityka nam teraz buduje – zjawisko niezwykłe i artystycznie, i w sferze zwyczajnej, codziennej naszej świadomości. Bo jak się wrogość i ideologiczne burze kończą, pokazywał jeszcze jeden znakomity koncert – otwierająca Wratislavię XIII Symfonia b-moll „Babi Jar” Dymitra Szostakowicza, wsparta o wiersze Jewgienija Jewtuszenki opowieść tragiczno-dramatyczno-ironiczna o ideologiach właśnie. Andrzej Boreyko, który „Babi Jar” poprowadził, i Mikhail Petrenko (bas), który wiersze Jewtuszenki śpiewał, umiejętnie je teatralizując, grozę rządów ideologii pokazać potrafili doskonale.

51. Wratislavia to – podsumowując – koncerty kameralne i monumentalne, to muzyka w salach koncertowych, przede wszystkim NFM, i świątyniach… To także – a wspaniała to tradycja! – koncerty, kursy mistrzowskie i koncerty ich uczestników.

Cóż, wszystko na tym najlepszym ze światów ma swój początek i – niestety – koniec. Koniec 51. Wratislavii za nami. Ale początek 52. Wratislavii – przed nami! I nowy sezon artystyczny NFM 2016/2017, też przed nami, zaczął się fantastycznie – koncertem wielkiego Mischy Maisky’ego i Kwartetu Szymanowskiego.

To dobry początek, a ciąg dalszy też się zapowiada świetnie – to drugi już sezon w NFM, bo nowa era w muzycznym Wrocławiu, era NFM, zaczynała się 4 września 2015 roku. Dyrektor Andrzej Kosendiak mówił wtedy o spełnionych marzeniach. I dalej te marzenia muzyczne spełnia.

Anita Tyszkowska