Według danych ZUS wydatki na świadczenia emerytalne w ubiegłym roku wyniosły 297 mld złotych. Z każdym rokiem kwota ta rośnie. Czy dojdzie do katastrofy i pewnego dnia zabraknie pieniędzy dla emerytów i rencistów?
Pieniędzy z ZUS wypływa z roku na rok coraz więcej z kilku przyczyn. Te najważniejsze to waloryzacja emerytur, której celem jest ochrona realnej wartości świadczeń (to ogromny koszt, a i tak chronienie siły nabywczej emerytów jest połowiczne), rosnąca liczba osób pobierających emerytury (żyjemy coraz dłużej, chociaż tutaj jest granica, której nie uda się przekroczyć) oraz spadek liczby osób aktywnych zawodowo (mniej pracujących to mniejsze wpływy ze składek). Jak podała kancelaria Lega Artis, w 2023 roku na jednego emeryta przypadało 1,6 osoby pracującej. Na początku tego stulecia wskaźnik ten wynosił 2,5 osoby. Natomiast prognozy mówią, że do 2040 roku wskaźnik ten może spaść poniżej 1,4 osoby pracującej na emeryta.
Żeby to wszystko spiąć, potrzebne są dotacje z budżetu i takie oczywiście są. W ubiegłym roku wyniosły one 83 mld złotych. Łatwo zauważyć, że oznacza to, iż co trzeci złoty wypłacany w formie emerytur pochodzi z budżetu państwa, a nie ze składek. Eksperci, na których powołuje się kancelaria Lega Artis, mówią, że taki model systemu emerytalnego nie jest trwały. Ostrzegają oni, że przy obecnym tempie wzrostu wydatków na emerytury konieczne mogą być kolejne reformy.

Budżet państwa (czyli my) dźwiga też na sobie koszty utrzymania emerytów, którzy nie są w ZUS. Mowa tu o rolnikach i służbach mundurowych. Niemałe koszty ponoszone są też na wypłaty dla prokuratorów i sędziów, którzy przestali pracować. Co prawda wypłat kierowanych do nich nie nazywa się emeryturami, ale to tylko sprawa nazewnictwa. Ot, taka mała ściema dla wyjątkowo uprzywilejowanych grup. Coraz liczniejsze są więc głosy, by dokładniej przyjrzeć się środowiskom zawodowym, które w senioralnym systemie traktowane są inaczej niż zusowskie tłumy. Dotyczy to wysokości składek, wieku przejścia na emeryturę, całej masy bonusów adresowanych do wybranych. Niestety, to tylko stolikowe dyskusje, bo tak naprawdę nikt za bardzo nie wierzy, by znalazł się odważny polityk i powiedział: Dość! W końcu weryfikacja polityków jest przy urnach, a tam każdy głos jest na wagę złota.
Co może więc nas czekać? Podniesienie wielu emerytalnego? Zmniejszenie wysokości świadczeń? Zwiększenie składek emerytalnych? System, który zwiększy poziom oszczędzania w prywatnych funduszach emerytalnych? Cytowany w jednej z publikacji kancelarii Lega Artis prof. Marek Góra, współtwórca reformy emerytalnej z 1999 roku, podkreśla: – System emerytalny wymaga nieustannego dostosowywania do zmieniającej się demografii i gospodarki. Bez działań wyprzedzających możemy spodziewać się pogorszenia jakości życia przyszłych emerytów.
Pod koniec stycznia wyciekł do mediów zamówiony przez ZUS raport, który analizował to wszystko, co wiązać się może z dobrowolnym oskładkowaniem osób prowadzących działalność gospodarczą. Dokument ten został opracowany przez Polską Sieć Ekonomii. Jak podał tygodnik „Do Rzeczy”, analiza została ukończona w czerwcu 2024 roku, jednak oficjalnie nie została upubliczniona. Dziennikarze Wirtualnej Polski napisali, że wnioski płynące z tego raportu są zatrważające. Wynika z niego, że zdecydowana większość samozatrudnionych po przejściu na emeryturę będzie otrzymywała głodowe świadczenia. Jan Oleszczuk-Zygmuntowski, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii i koordynator powstania raportu, powiedział Wirtualnej Polsce, że decyzja o zatajeniu tego raportu była „skandaliczna”.
– System emerytalny w Polsce to tykająca bomba dla samozatrudnionych – podkreślił przedstawiciel PSE. Autorzy raportu uznali model ubezpieczenia samozatrudnionych za dysfunkcjonalny i sprzyjający patologii rynku pracy.
O „tajnym” raporcie można było również usłyszeć w Polskim Radiu 24. Z analizy tej wynika, że prowadzący biznesy, przez dziesięciolecia nie uzbierają nawet na emeryturę minimalną. Wielu samozatrudnionym państwo będzie musiało dopłacać do świadczeń.
Może więc najwyższy czas, by całościowo zająć się systemem emerytalno-rentowym w Polsce. Skończyć ze „świętymi krowami”, ujednolicić składki, bonusy rozdawać ostrożnie i rzeczywiście tym, którym się one należą. Będzie bolało? Niektórych na pewno. Tak jednak wygląda normalność.
Opr. tmt
Coraz liczniejsze są głosy, by dokładniej przyjrzeć się grupom zawodowym, które w senioralnym systemie traktowane są inaczej niż zusowskie tłumy.