środa, 6 listopadaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Działo się!

To był dla Opery Wrocławskiej sezon bardzo pracowity, a dla operomanów – ciekawy… Sto czterdzieści spektakli, czternaście premier – operowy rekord Polski – bardzo rozwinięta działalność edukacyjna. Jednym słowem – działo się!

Zamknięcia sezonu były dwa – tradycyjne dla wrocławskiego teatru superwidowisko, tym razem Nabucco Verdiego w reżyserii Krystiana Lady. Spektakl udany muzycznie, brzmienie orkiestry to było arcydzieło, a i teatralnie – także ze względu na miejsce wystawienia na tyłach budynku opery – interesujący. I zamknięcie drugie, 29 czerwca i 1 lipca – koncertowe wykonanie Zakazu miłości Richarda Wagnera. Młodzieńcze dzieło Wagnera, bardzo muzycznie niewagnerowskie, opera komiczna oparta na Miarce za miarkę Szekspira, wystawiona po raz pierwszy w roku 1836 – i nie był to sukces. W Polsce wykonano Zakaz miłości po raz pierwszy, za pulpitem dyrygenckim stanął Volker Perpelies, a obok gościnnie występujących znakomitych głosów znaleźli się (świetnie!) wrocławscy śpiewacy Tomasz Rudnicki (Friedrich), Katarzyna Haras-Kruczek (Dorella) i Aleksander Zuchowicz (Claudio). W sumie – to był sukces, a trzeba też pamiętać, że koncertowe wykonanie nie może się ratować teatralnymi cudami.

Gdyby jednak wybierać najlepszy spektakl sezonu, kandydat byłby jeden – Orfeusz i Eurydyka Christopha Willibalda Glucka w reżyserii Mariusza Trelińskiego, piękna, wzruszająca opowieść o tym, że śmierć to koniec i początek: koniec życia tych, którzy odeszli, początek cierpienia tych, którzy wśród żywych pozostali… A grająca na historycznych instrumentach Wrocławska Orkiestra Barokowa, która pod dyrekcją Jarosława Thiela zastąpiła orkiestrę opery, pokazała, jak świetne efekty daje współpraca dwóch sąsiadujących instytucji – Opery Wrocławskiej i Narodowego Forum Muzyki.

Warto także przypomnieć baletową premierę arcydzieła Sergiusza Prokofiewa Romeo i Julia, w bardzo ciekawej choreografii Jacka Tyskiego, z rewelacyjnie brzmiącą orkiestrą pod batutą Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. I z tancerzami, którzy pokazują, jak bardzo wrocławski balet przez ostatnie dwa lata pięknie rozkwitł! Główni bohaterowie (Robert Kędziński i Rina Nishiuchi) stanęli na wysokości zadania, ale spektakl pokazał też, jak wspaniali mogą być bohaterowie drugiego planu – Łukasza Ożgi jako Merkucja nie da się chyba w tej roli przeskoczyć!

Mieli też swój superspektakl najmłodsi operomani – Krzysztofa Pendereckiego Najdzielniejszy z rycerzy (reż. Tomasz Cyz) to prawdziwa perełka, która równie znakomicie bawi zarówno małych, jak i dużych. To zresztą kolejny już doskonały spektakl dla dzieci – warto przypomnieć choćby rewelacyjną Pchłę Szachrajkę czy Mozartowski Czarodziejski flet – a jeśli dodamy do tego interesujące działania edukacyjne, to widać, jak wrocławska opera wychowuje kolejne pokolenia fanów muzycznego teatru.

Oczywiście, nie same sukcesy znaczą odchodzący sezon. Beethovenowskiego Fidelia najlepiej jak najszybciej zapomnieć, podobnie jak Krakowiaków i górali… Ale cóż, nie myli się tylko ten, kto nic nie robi.

A Opera Wrocławska robi bardzo wiele – coraz lepszy balet, znakomicie brzmiąca orkiestra. I nowy sezon, który zapowiada się może nie aż tak bogato jak poprzedni – premier będzie dziesięć plus dwa wydarzenia koncertowe – ale na pewno ciekawie… Wśród premier Halka Moniuszki w dwóch językach – po polsku i włosku (taką wersję zaakceptował sam kompozytor) i oczywiście superwidowisko – tym razem Traviata, czyli superklasyka.

Anita Tyszkowska