Rozmowa z Wojciechem Bochnakiem, wójtem gminy Kondratowice
– Czy jest pan zadowolony z zaplanowanego przez was tegorocznego budżetu gminy Kondratowice?
– Jest to budżet realny, zrównoważony i bardzo ostrożny jeśli chodzi o wydatkowanie pieniędzy i życie na kredyt. Kategorycznie podkreślam, że w tym roku nie ma życia na kredyt w naszej gminie. Zresztą tego nie było w Kondratowicach nigdy, ale wcześniej realizowaliśmy inwestycje, gdzie – kolokwialnie mówiąc – trzeba było się podpierać na przykład środkami finansowymi z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Wiadomo, że każdą pożyczkę trzeba kiedyś spłacić…
– …ale nie wziąć kredytu, gdy można otrzymać dużą dotację na jakieś pożyteczne zadanie, to po prostu grzech zaniechania.
– Podzielam tan pogląd i przy budowie kanalizacji mieliśmy 70 procent dotacji, 29 procent zapewniła pożyczka, a wkładu własnego gminy było tylko jeden procent.
– To świetny rozkład.
– Na pewno dobry rozkład, ale wracając do budżetu w tym roku, to mamy realny budżet po stronie dochodów i wydatków. Niestety, większość samorządów miała zredukowane „janosikowe”. Budżet gminy Kondratowice zasila opłata eksploatacyjna z kopalni i choć gmina obszarowo wcale nie jest mała, to na jej terenie zameldowana jest niewielka liczba mieszkańców, dlatego dochód na jednego mieszkańca mamy porównywalny z miastem Strzelin. Gminy wiejskie podobne do Kondratowic otrzymują „janosikowe” na poziomie półtora miliona lub miliona złotych, a my dostajemy 300 tys. zł.
– Szczęście, że to wasza gmina nie musi płacić „janosikowego”.
– Na razie! (śmiech) W tym roku obcięto nam ponad 200 tys. zł „janosikowego”, co oczywiście wiąże się z niższymi dochodami budżetowymi gminy. Ponadto należy wziąć pod uwagę, że cena skupu żyta jest niższa i podatek rolny będzie mniejszy o jakieś 250 tys. zł. Razem to daje prawie pół miliona dochodów mniej. Dochody zaplanowaliśmy na 15 mln zł, a wydatki są na poziomie 14,5 mln zł. Jak widać, nikomu nie zostawiamy na przyszłość długów.
– A jakie będą priorytety?
– Skończyliśmy zadanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego, czyli budowę kanalizacji sanitarnej w ośmiu miejscowościach wpisanych do Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków i dzięki temu nasza gmina nie będzie płacić kar. Teraz, aby ta inwestycja była tak przeprowadzona jak w książkach piszą, musimy wykonać przyłącza. Wychodzimy mieszkańcom naprzeciw i wykonaliśmy dokumentację projektową przyłączy, a powinni to zrobić mieszkańcy. Gmina zrobiła to za nich. Teraz szukamy środków finansowych na budowę tych przyłączy i czekamy na konkurs. To jest główne tegoroczne zadanie, a przyłączy zamontować trzeba prawie 450 w ośmiu miejscowościach. Na pewno ludzie nie spotkają się wtedy z przymusem administracyjnym spowodowanym tym, że na przykład ktoś nie podłączy się do sieci kanalizacyjnej. Krótko mówiąc, my to zrobimy za mieszkańców. Plusem jest to, że natychmiast mamy odbiorców na oczyszczalni ścieków, a przy tej samej obsłudze 500 gospodarstw domowych jest podłączonych do sieci.
– Czy zrównoważony budżet oznacza przymiarki do nowego programowania unijnego?
– Rzeczywiście, dobrze pan to zdiagnozował i właśnie chodzi o to, abyśmy mieli własne środki finansowe i mogli sięgać po unijne pieniądze. W tym roku robimy przyłącza, kończymy zadania z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (budowa chodników w Górce Sobockiej i budowa świetlicy w sołectwie Stachów) i wykonamy dużą liczbę dokumentacji, aby dobrze przygotować się do nowej prognozy finansowej 2014-2020. Dlatego też nie robimy żadnych zadań na kredyt. Zadłużenie gminy Kondratowice wynosi 20 procent – to nie jest dużo.
– A jak będzie 16 listopada, w dniu wyborów samorządowych?
– Wróżką nie jestem i rezultatów nie znam, ale będę się starał o ponowne wójtowanie.
Rozmawiał Sławomir Grymin