Drodzy mieszkańcy – zwracam się do Was jako kandydat na wójta, a także jako jeden z Was. Za niespełna dwa miesięcy przyjdzie nam zdecydować o dalszym losie naszej gminy. Wybierzemy albo ten sam model i styl działania, który znamy już bardzo dobrze – władzę, która „siedzi na stołku” już 14 lat, albo zdecydujemy się na zmiany: nowe pomysły, inicjatywy i nowych ludzi, którzy będą je realizować.
Wybór powinien być świadomy. Odpowiedzialność za gminę Długołęka spoczywa przecież na nas samych. Nie możemy się zasłaniać tym, że czegoś nie wiedzieliśmy, jakaś wyższa siła podjęła decyzję za nas, tak się stało, „bo tak to już jest”.
W odróżnieniu od wielkiej polityki, władza w samorządzie nie znajduje się gdzieś daleko, ale wywodzi się z naszego środowiska. Doskonale przecież znamy ludzi, którzy ją dzierżą. W końcu gmina to nie duże państwo, a mała wspólnota. Nie jesteśmy bezradni. W przeciwieństwie do ogólnokrajowych wyborów, gdzie głosują miliony ludzi, my, oddając swój głos, możemy liczyć na to, że nasz wybór będzie miał znaczenie.
Od władzy natomiast mamy prawo oczekiwać, że z racji bliskości z mieszkańcami nie będzie się odgradzać od nich murem, nie stworzy kliki „znajomych królika”, a pozwoli działać wszystkim – także tym, którzy mają odmienne zdanie. Władza samorządowa to władza gotowa na dialog, której nie przeszkadzają różne punkty widzenia, która słucha mądrego głosu krytyki i działa dla dobra wspólnoty, a nie wyłącznie dla utrzymania stanowisk. Takiej władzy chcemy, prawda?
Niestety, rzeczywistość gminy Długołęka rozmija się z naszymi oczekiwaniami. Obserwując lokalną politykę i sposób działania pani wójt, mam czasem wrażenie, że zapomina ona, że żyjemy wspólnie na jednym kawałku ziemi. Władza w naszej gminie przyjmuje styl działania charakterystyczny dla polityki ogólnopolskiej, gdzie walka idzie na noże, a utrzymanie „stołków” to najwyższy i jedyny cel. Wójt gminy Długołęka używa tych samych „zaklęć”, co politycy z pierwszych stron gazet.
Jednym z nich jest dezawuowanie wszystkiego, co robi przeciwnik – tak, jakby po przeciwnej stronie barykady stali najwięksi wrogowie, a celem opozycji było tylko przeszkadzać i czekać na ich potknięcie. A przecież jesteśmy ludźmi, którzy żyją w tym samym miejscu na ziemi i również pragniemy dobra naszej gminy. Pani wójt jednak nie uznaje tego faktu. W jej wypowiedziach zawsze jesteśmy przedstawiani jako ci „przeszkadzacze” dla dobrze działającej władzy.
Są też niestety i czyny. Przez 14 lat kontrolna rola Rady Gminy Długołęka była stopniowo pomniejszana. Dziś w praktyce jest fikcją. Doszło do tego, że w komisji rewizyjnej w większości zasiadają ludzie władzy, którzy zawsze zagłosują tak, jak chce pani wójt – niczym posłuszna maszynka do głosowania. Skądś znamy ten mechanizm, prawda…? Ale przecież rada gminy to nie Sejm! Dlaczego mamy przyjmować złe wzorce? Tak wcale być nie musi! W mądrych samorządach komisje rewizyjne celowo zostawia się opozycji, by dzięki temu wspólnie wypracować porozumienie i wspólnie ponosić odpowiedzialność za gminę. U nas niestety próżno szukać takich mądrych rozwiązań.
Ten stan rzeczy trwa już okrągłe 14 lat – wielu się przyzwyczaiło. Jak wiemy, przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Każdy z nas w swoim codziennym życiu wykonuje wiele czynności z przyzwyczajenia. Pomaga nam ono nie zastanawiać się, a działać odruchowo.
Przyzwyczajenie ma jednak również swoje negatywne strony. Zwłaszcza gdy przyzwyczajamy się do rzeczy złych i często ze strachu nie umiemy z nimi zerwać. Lęk przed zmianami jest czasem tak silny, że rodzi sytuacje patologiczne.
Nasza lokalna władza właśnie z tego korzysta – z przyzwyczajenia i niechęci do zmian. Ba, nawet utwierdza nas w niej. Próbuje zaszczepić w nas przekonanie, że lepiej niech będzie tak jak jest, bo jak przyjdą ci nowi, to nagle wszystko przewrócą do góry nogami. To oczywiście kolejne kłamstwo, rozgłaszane wyłącznie po to, by utrzymać się przy władzy.
Czy w imię strachu przed zmianami i fałszywego przekonania, że „tak być musi” rzeczywiście mamy akceptować ten stan rzeczy? Zastanówmy się nad tym. Czy chcemy dalszego funkcjonowania układu, który rządzi u nas przez 14 lat? Czy na pewno jesteśmy zadowoleni z ich działań, czy tylko boimy się zmian?
W listopadzie udzielimy odpowiedzi na te pytania. Mam nadzieję, że będzie to odpowiedź świadoma, wynikająca z namysłu, a nie z przyzwyczajenia i strachu.
Nasza gmina ma ogromny potencjał. Dzięki świetnemu położeniu, blisko Wrocławia, możemy skutecznie pozyskiwać nowe firmy, a tym samym nowe miejsca pracy. Możemy rozkręcić koniunkturę, przyspieszyć inwestycje w najbardziej potrzebne nam do życia elementy – kanalizację, oświetlenie ulic, budowę chodników dla naszego bezpieczeństwa. Możemy wykorzystać piękną przyrodę w Szczodrem, obszary NATURA 2000 i przyciągać ludzi, którzy będą chcieli tu wypocząć. Możemy wykorzystać wreszcie nasze tereny inwestycyjne, uzbroić grunty i przyciągać wielkich pracodawców, tak jak od lat robią to Kobierzyce.
To wszystko możemy, ale by tak się stało, musimy przestać bać się zmiany i wybrać nowych ludzi i nowy sposób myślenia. Wójta – sprawnego menedżera realizującego wolę mieszkańców, który chce i umie ich słuchać, i nie uważa, że wszystko wie lepiej od nich. Wójta – który chce i potrafi współpracować ze wszystkimi, bo wierzy, że tylko gra zespołowa przynosi najlepsze wyniki. Wójta – który łączy, a nie dzieli.
Wierzę, że nas na to stać.
Komitet Wyborczy Wyborców Dariusza Jedynaka