Rozmowa z Alojzym Parysem, wójtem gminy Cisek
– Ten rok – i pewnie się pan z tym zgodzi – jest niełatwy dla samorządów ze względu na rynek wykonawców…
– …naprawdę bardzo ubogi, a ceny są przez nich windowane i to samorządowców po prostu dobija. Sytuację tę oceniam jako nienormalną, także dlatego, że do tej pory cena kosztorysu inwestorskiego – w porównaniu do oferty po przetargu – to było gdzieś 80 proc., czyli dla nas był to luksus. Teraz jest odwrotnie – oferty są nawet pięciokrotnie wyższe od cen kosztorysowych i my już po raz trzeci ogłaszamy przetarg na budowę kanalizacji w Cisku, z uwagi na to, że składane oferty przekraczają nasze możliwości finansowe. Ta sytuacja jest dla samorządów bardzo trudna i niekomfortowa, tym bardziej że na pewne zadania uzyskaliśmy zewnętrzne dofinansowania i one się nie zwiększają, za to ceny idą w górę. Próbujemy różnych rozwiązań…
– …bo trzeba sobie przecież jakoś radzić.
– Część środków finansowych już dołożyliśmy, np. do budowy ścieżek rowerowych i do termomodernizacji budynku, w którym mieszczą się poczta i posterunek policji, ale dokładanie do budowy kanalizacji przekracza nasze możliwości finansowe, bo w pierwszej ofercie jest to o ponad 1,2 mln zł więcej, a w drugiej o ponad 800 tys. zł więcej od środków finansowych zaplanowanych na to zadanie w budżecie naszej gminy. Jest to dla nas dość poważny problem, ale mam nadzieję, że podczas trzeciego przetargu cena oferty będzie przyzwoita.
– Wszystkie inwestycje dofinansowywane zewnętrznie muszą być zrealizowane w określonym sztywno przedziale czasu i jeśli nie zostaną wykonane w naznaczonym okresie, to granty zewnętrzne mogą po prostu przepaść z kretesem.
– Rzeczywiście, tak się może stać, i to jest poważne zagrożenie. Niestety, nasza gmina ma jakieś zadłużenie i gdybyśmy wzięli większy kredyt, to w przyszłości mógłby pojawić się problem z jej normalnym funkcjonowaniem. Owszem, może być też tak, że wskaźniki, których powinniśmy przestrzegać, mogłyby być zachowane, ale w następnych latach zapewne pojawiłyby się problemy z budżetem i jego realizacją. Samorząd nasz spłacałby tylko kredyty wraz z odsetkami i rozwój gminy zostałby zahamowany. Przecież w kolejnych latach pojawią się jakieś zewnętrzne środki finansowe do pozyskania przez naszą gminę, dlatego musimy pozostawić sobie przysłowiowy wentyl bezpieczeństwa, aby poza kanalizacją móc realizować inne inwestycje.
– Ale sześć miesięcy to nie tylko kłopoty z wykonawcami, ale również wykonywanie budżetu.
– Nie zrealizowaliśmy żadnych większych inwestycji, jedynie przeprowadzaliśmy drobne naprawy i remonty naszych gminnych dróg. Kupiliśmy kruszywo i te działania przeprowadziliśmy przy pomocy naszych mieszkańców, tak jakby w czynie społecznym.
Rozmawiał Sławomir Grymin