Natura lubi pogrywać sobie z ludźmi, nie zważając na ich uczucia i na infrastrukturę przez nich stworzoną. Woda, wicher, ogień i trzęsienia ziemi żyją swoim życiem, tak różnym od człowieczego, a gdy wejdą na kurs kolizyjny z nami – łamią, zalewają i niszczą do szczętu. Są też miejsca szczególnie nawiedzane przez żywioły.
Gmina Cisek, która w materiałach promocyjnych często występuje jako gmina nad Odrą, właśnie przez tę wspaniałą rzekę była już nie raz niemiłosiernie doświadczona – w latach 1985, 1997 i 2010 oraz przez nawałnicę w lipcu tego roku.
– To bolesne doświadczenia, ale z drugiej strony mieszkańcy naszej gminy są zahartowani w walce z żywiołami, szybko odbudowują swoje życie, nie załamują rąk, ale po największej nawet traumie potrafią iść do przodu – mówi wójt Alojzy Parys. – Natury nie da się zupełnie okiełznać, wcześniej dotykały nas powodzie, później zbudowano wały i mogłoby się wydawać, że wreszcie będzie spokój i jakaś stabilizacja, a tu 7 lipca br., w piątek, przyszła nawałnica i zdewastowała wiele gospodarstw w Landzmierzu. Ale mieszkańcy kładą już nowe dachy i wracają do normalnego życia, bo innej drogi nie ma. Najważniejsze, że wobec nieszczęścia ludzie zachowują się godnie, nie histeryzują, nie załamują rąk, tylko się jednoczą, pomagając sobie wzajemnie. Najgorsze są pierwsze momenty po kataklizmie, przychodzi beznadzieja i bezsilność, ale już za chwilę ludzie walczą. A w sukurs idą im nasi dzielni strażacy – udało się zdobyć plandeki do zabezpieczenia dachów, także od osób prywatnych, ale również z magazynów starostwa powiatowego i urzędu wojewódzkiego i szybko sprowadziliśmy łaty do przybijania mat zabezpieczających dachy. Wszystko poszło sprawnie, ale cała noc to była wprost mordercza praca strażaków, i to nie tylko z naszej gminy, ale również z gmin ościennych. To była akcja zmasowana i w zasadzie już w sobotę wszystkie uszkodzone dachy były zabezpieczone plandekami. Także w sobotę służby nadzoru budowlanego dokonały lustracji wszystkich uszkodzonych budynków.
Także dla samorządowców taki niechciany test jest bardzo trudnym sprawdzianem.
– To dla nas niełatwe i bolesne wyzwanie, ale musimy być przygotowani na takie dramatyczne scenariusze – podkreśla wójt Alojzy Parys. – Szczerze mówiąc, to nigdy nie zakładałem, że pojawi się u nas tak niszczycielskie tornado, i że dokona takiego spustoszenia. Życie biegnie dalej i musimy jak najlepiej pracować na rzecz naszej społeczności. Dzisiaj byłem w Opolu i niedługo będziemy mieli nowy samochód pożarniczy z częściowym wyposażeniem, zakup którego w przeważającej części dofinansowany jest z pieniędzy unijnych. Pojazd ten otrzyma OSP Łany, która jest w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. A ponadto otrzymaliśmy środki finansowe na budowę kanalizacji w Cisku i wybudujemy ścieżkę rowerową po nieczynnym nasypie kolejowym. A wracając do tego, co się stało w Landzmierzu, trzeba powiedzieć, że mieszkańcy tej wioski to prawdziwi bohaterowie. Jestem z nich dumny, na takich ludziach warto się wzorować.
HS
Landzmierz to wieś, która została założona w XVIII wieku. Pięćdziesiąt lat później powstał przysiółek Biadaczów (obecnie część Landzmierza). W roku 1830 wieś liczyła 95 posesji i 290 mieszkańców. W 1845 istniał tu już młyn wodny, karczma i cegielnia. Wieś nie była zamożna – zamieszkiwało ją 13 zagrodników i 71 chałupników. W 1880 powstała tu dwuklasowa szkoła. Dzisiaj Landzmierz liczy około 600 mieszkańców, we wsi jest około 180 budynków. Ogólna powierzchnia wsi wynosi 489 ha, w tym użytki rolne 424 ha. Są tutaj: kościół filialny, szkoła podstawowa, sklep spożywczy, lokal gastronomiczny i świetlica.