poniedziałek, 24 marcaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Borów: Kresowych korzeni czar

Zbliżamy się do Borowa, jest ostatnia sierpniowa niedziela, jakieś trzydzieści minut przed godziną 13. Przed nami jedzie wóz strażacki z kuchnią polową. Zatrzymuje się przed boiskiem, na którym wszystko jest już gotowe do rozpoczęcia gminnych dożynek.

Boisko świeci jeszcze pustkami, wszyscy spieszą na mszę świętą, która rozpoczęła dożynkowe uroczystości. Przed kościołem pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Wolfganga w Borowie oczy przyciągają wieńce dożynkowe. Po mszy zostają zaniesione w barwnym korowodzie na boisko. Korowód „prowadzi” wóz Ochotniczej Straży Pożarnej, za nim idą trzy poczty sztandarowe – OSP Borek, OSP Zielenica i gminnego koła PSL. Za chwilę chór Veni Lumen odśpiewa Rotę, a wójta gminy Borów Waldemara Grochowskiego przywitają chlebem i solą gospodarze dożynek – Czesława Teneta, która razem z mężem prowadzi 10-hektarowe gospodarstwo we wsi Kurczów, oraz Krzysztof Chaberski z Brzezicy, właściciel 120-hektarowego gospodarstwa, radny gminny i sołtys Brzezicy.

– Na początek chciałbym podziękować księdzu Sowińskiemu i księdzu Dawidowi za homilię – tak rozpoczyna dożynki wójt Grochowski. I wita wszystkich gości. Ale najcieplejsze słowa padają na końcu: – W sposób szczególny witam rolników i mieszkańców gminy Borów.

Potem nadchodzi czas na występy lokalnych artystów. Obok Veni Lumen (na stadionie można kupić płytę nagraną przez chór), dożynkowe przyśpiewki prezentują Ślężanki z Borka Strzelińskiego. Członkowie zespołu są podwójnie podekscytowani. Zostali uhonorowani za krzewienie tradycji i kultury ludowej.

Szczególnym momentem było oczywiście dzielenie chleba z tegorocznych plonów i częstowanie nim wszystkich, którzy zdążyli już dotrzeć na stadion. Kosze wypełnione kromkami pięknie pachnącego chleba roznosili starostowie dożynek i wójt.

– Dożynki to tradycyjne, polskie święto – mówi nam wójt Waldemar Grochowski. – A skąd się biorą tradycje Borowa? Ze Wschodu, spora część mieszkańców naszej gminy wywodzi się z obwodu tarnopolskiego, sporo z miejscowości Korościatyn i okolic. Czy kresowe tradycje są kultywowane? Oczywiście, nasi gimnazjaliści biorą udział w akcji pani Grażyny Orłowskiej-Sondej „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, w tym roku pracowali w Buczaczu. Wmurowaliśmy w ścianę kościoła tablicę poświęconą tym, którzy oddali życie tam, w Korościatynie. Tradycja pozostała także w kulinariach…

Na pytanie, czy dużo jest rolników w gminie Borów, wójt odpowiada pytaniem: – Co my rozumiemy pod pojęciem „rolnik”? Bo są rolnicy, którzy żyją wyłącznie z roli, są tacy, którzy mają mniejsze gospodarstwa i traktują rolnictwo jako dodatkowe zajęcie, a są i tacy, którzy powydzierżawiali swoją ziemię. Rodzin rolniczych żyjących wyłącznie z ziemi jest około 200. Dożynki są przede wszystkim ich świętem, ale biorą w nim udział wszyscy mieszkańcy i każdy, kto tu dzisiaj przyjedzie.

Po oficjalnej części uroczystości można spokojnie zjeść grochówkę albo kiełbaskę z grilla. Dzieci szaleją na dmuchanych zamkach i starają się naciągnąć rodziców na strzelające diabełki. Dziewczynki z zachwytem oglądają lalki i zestawy do makijażu dla małych dam, a chłopcom świecą się oczy do plastikowych atrap pistoletów.

Zabawa dopiero się zaczyna, bo przecież mieszkańców gminy czekają jeszcze inne atrakcje – występ zespołu Varius Manx i Kasi Stankiewicz, pokaz Teatru Ognia „Osculum Ignis” i – co być może najważniejsze – zabawa taneczna.

(gos)