czwartek, 25 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Bezmyślni niech zostaną w domach

Do urn w wyborach samorządowych, które odbędą się 16 października, może pójść ponad 30,5 mln osób (liczba uprawnionych). Głosy, jakie oddadzą, w dużym stopniu zadecydują o ich codziennym życiu.

Wybory samorządowe to te, które powinny nas najbardziej interesować, bo dotyczą nas bezpośrednio. Niestety, cały czas jest tak, że nie doceniamy siły naszego głosu. Wielu (zbyt wielu) uważa, że i tak nic się nie uda zmienić. I rzeczywiście – zostając w domu, nie zmienimy nic. To nie propagandowe pisanie. Naprawdę tak uważam. I dlatego bardzo mi żal, że Polacy w ciągu ostatnich czterech lat nie wykorzystali w pełni szansy, by jako społeczeństwo obywatelskie lobbować na rzecz większej demokratyzacji wyborów samorządowych. Myślę tu o wprowadzeniu kadencyjności na stanowiskach prezydentów miast, burmistrzów, wójtów… Na ograniczeniu do minimum upartyjnienia tych wyborów. Na wprowadzeniu na wszystkich szczeblach jednomandatowych okręgów wyborczych (tegoroczne wybory to co prawda rozszerzenie JOW, ale…).

Przed nami kolejne cztery lata, które możemy wykorzystać mądrzej. Póki co świadomie powinniśmy wskazać podczas wyborów te osoby, które uważamy za godne, by nas reprezentowały (a do obsadzenia w wyborach samorządowych jest 49,2 tys. stanowisk – radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast). Przypomnijmy sobie co było, jak było… Nie zwracajmy uwagi, kto komu udziela wsparcia. Myślmy samodzielnie. A jeśli – z jakichś powodów – chwilowo mamy z tym problem, to wówczas chyba rzeczywiście lepiej zostać w domu. Bezmyślność bowiem, ślepy pęd może przynieść tylko niepotrzebne szkody. A przecież chcemy (mam nadzieję, że prawie wszyscy), żeby było lepiej.

Żeby jednak oddać sprawiedliwość naszej polskiej rzeczywistości, trzeba zauważyć, że notowania władz lokalnych pozostają w ostatnich latach stosunkowo stabilne. Na około miesiąc przed wyborami pracę samorządowców w swojej miejscowości pozytywnie oceniało trzy piąte Polaków (61 proc.), natomiast niezadowolona z niej jest niespełna jedna trzecia (29 proc.). Chociaż w większości dobrze oceniamy obecne władze swoich miast czy gmin, 40 proc. badanych chce zmian w składzie rad i wolałoby, żeby po wyborach funkcje radnych pełnili nowi ludzie, niezwiązani z obecną ekipą rządzącą.

 

Większość ufa samorządowcom, co nie znaczy, że nie oczekuje zmian.

 

Badania przeprowadzone przez CBOS pokazują także, że po 25 latach życia w wolnej Polsce coraz bardziej dystansujemy się od Sejmu, Senatu i partii politycznych. Wśród instytucji państwa najbardziej ufamy wojsku (74 proc.), policji (71 proc.) i właśnie władzom samorządowym. Spośród innych działających w państwie instytucji Kościół rzymskokatolicki cieszył się zaufaniem 64 proc. ankietowanych, a na przykład związki zawodowe obdarzyło zaufaniem 34 proc. badanych.

To oczywiście dla samorządowców zupełnie niezły wynik, ale nie zapominajmy też o bardzo krytycznych analizach, jakie pojawiły się w ostatnich czterech latach. Wspomnę chociażby jedną z ostatnich, przygotowaną przez NIK, a dotyczącą spraw związanych z farmami wiatrowymi. Raport NIK bardzo krytycznie ocenił zasady, według których samorządy wybierają lokalizacje turbin wiatrowych. W ponad 30 proc. gmin elektrownie wiatrowe zlokalizowano na gruntach wójtów, burmistrzów, urzędników gminnych lub ich rodzin. To niezaprzeczalny dowód na oligarchizację samorządów. Zresztą takich przykładów jest więcej, na przykład nadzór spółek samorządowych…

To jednak naprawdę można zmienić. I to właśnie na poziomie lokalnym. Najpierw przy urnach, a później bacznie obserwując poczynania tych, którym zaufaliśmy.

Tomasz Miarecki