czwartek, 28 marcaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Staruszek trzyma formę

Wrocławski ogród zoologiczny ma już swoje lata. Tak się jednak składa, że jeżeli chodzi o nadodrzańskie zoo, to z latami ma się coraz lepiej. Tylko pozazdrościć.

Kiedy w 1862 roku, gdy z inicjatywy nadburmistrza Breslau, dra Juliusa Elwangera, powstał komitet organizacyjny ds. budowy zoo, nikt pewnie nie przypuszczał, że w przyszłości obiekt ten stanie się jedną z najważniejszych atrakcji miasta. Tym bardziej, że początki były dość trudne. Komitet powołany przez Elwangera nie otrzymał bowiem ani dotacji państwowych, ani miejskich. I gdyby nie zapał grupy osób i ich przekonanie, że ogród zoologiczny przyda miastu uroku (i nie tylko), pewnie nic by z pomysłu nie wyszło. A tak…

Komitet powołany przez Juliusa Elwangera powołał towarzystwo akcyjne. Po roku zebrano potrzebne na rozpoczęcie budowy pieniądze, a 10 lipca 1865 otwarto ogród dla zwiedzających. Wystawiano wówczas 189 zwierząt. Zobaczyć można było między innymi: lwy, daniele, lamy, niedźwiedzie, wielbłądy i jedną zebrę. Były to przede wszystkim dary mieszkańców miasta i okolic. Z czasem ogród stawał się coraz bardziej popularny. W ciągu dziesięciu lat mieszkało w nim już ponad 800 zwierząt. Kryzys dotknął ogród po I wojnie światowej. Od roku 1921 do maja roku 1927 z powodu zubożenia miasta i kraju teren zoo był jedynie parkiem. Później jednak ogród zoologiczny ponownie zaczął rozkwitać, bawiąc i ucząc.

Niestety, II wojna światowa dla ogrodu i zwierząt zakończyła się tragicznie. Wiosną 1945 roku większość zwierząt zginęła, a wiele budynków na terenie ogrodu zostało zniszczonych. W polskim Wrocławiu zapadła jednak decyzja o odbudowie i reaktywacji zoo. Pierwszych zwiedzających ogród przyjął ponownie 18 lipca 1948 roku. Potem było różnie, ale w zasadzie coraz lepiej. Nie brakowało maruderów, sceptyków i zazdrośników. Na szczęście górę wzięli ludzie aktywni, chcący iść do przodu, niebojący się wyzwań, zdrowi entuzjaści, optymiści i przede wszystkim miłośnicy przyrody. To wszystko sprawiło, że obecnie prawie 153-letni staruszek ściąga do stolicy Dolnego Śląska setki tysięcy osób.

Swoisty przełom nastąpił pewnie jesienią 2014 roku, kiedy otwarte zostało Afrykarium. W dwa i pół roku od jego otwarcia wrocławski ogród odwiedziło 5 milionów osób. Kiedy powstawała koncepcja Afrykarium zakładano, że roczna frekwencja we wrocławskim zoo wyniesie około miliona osób rocznie. Przerosła ona jednak wszelkie oczekiwania, czyniąc zoo największą biletowaną atrakcją turystyczną kraju.

Ogród zoologiczny we Wrocławiu to także miejsce licznych działań edukacyjnych. Pod koniec ubiegłego roku zoo znalazło się m.in. na liście beneficjentów The Walt Disney Company. Ta potężna korporacja mediowa stworzyła fundusz wspierający rodzinne więzi poprzez kontakt z naturą. Część grantów została przydzielona Światowemu Stowarzyszeniu Ogrodów Zoologicznych i Akwariów w ramach projektu „Kontakt z naturą”. Dofinansowany projekt wrocławski ma za cel zaangażowanie dzieci i ich rodzin w odkrywanie otaczającej ich lokalnej przyrody, a także pokazanie możliwości spędzania czasu wolnego na łonie natury. Założono realizację cyklu pięciu wyjątkowych warsztatów edukacyjnych dla dzieci w wieku 9-12 lat.

(mot)